Mimo nowoczesnego leczenia w Polsce pacjenci wciąż umierają na AIDS, a liczba nosicieli HIV stale rośnie. Jest ich w tej chwili około 18 tys. – ponad 80 proc. więcej niż w 2012 r. Co roku
Niech ten dzień ustanowiony dla uczczenia pamięci zaginionego 25 maja 1979 roku sześcioletniego Ethana będzie dla nas wszystkich okazją do refleksji i pochylenia się nad problematyką zaginięć dzieci. Monika, Ola, Mateusz, Ewa, Basia, Ania, Andrzej, to imiona tylko niektórych dzieci, na które nadal czekają ich rodzice i najbliżsi.
W 2019 roku jednostki organizacyjne Policji prowadziły 1706 spraw dotyczących zawiadomień o zaginięciu osób w wieku powyżej 65 lat - na 15 167 Wiadomości Wydarzenia
Jak informuje Biuro Prewencji Komendy Głównej Policji, co roku Policja odnotowuje około 15 tysięcy zaginięć osób. W Polsce w 2009 r zaginęło125 dzieci do siódmego roku życia, 442 dzieci w wieku 7-13 lat i aż 3054 dzieci starszych, do ukończenia 17 roku życia.
Wśród najczęstszych przyczyn zaginięć osób w wieku senioralnym wybieranych przez policjantów z katalogu dostępnego w Krajowym Systemie Informacyjnym Policji 4 - KSIP - (głównie na podstawie relacji osoby zgłaszającej), wymienić należy chorobę psychiczną, oddalenie z DPS / ze szpitala, świadome zerwanie ze środowiskiem, nieporozumienia rodzinne, samobójstwo i nieszczęśliwy
W Polsce w zeszłym roku zaginęło prawie 3 tysiące dzieci do 17. roku życia. Teraz, w czasie epidemii, gdy większość Polaków pracuje zdalnie, a dzieci uczą się w domu, niestety dochodzi
. Fundację w latach 90. założyli twórcy programu "Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie". Chcieli pomóc bliskim zaginionych traktowanym kiedyś po macoszemu i zostawianym samym sobieJurkiewicz zwraca uwagę na zmiany, jakie zaszły w podejściu do tych, po których zniknął ślad, jak ich rodzin. Dla ITAKI nie zmieniło się jedno: szacunek wobec jednych i drugichRozmówczyni Onetu podaje w wątpliwość działania internautów i niektórych mediów, zastanawiając się, po co ujawniają szczegóły z życia zaginionych Sprawy sprzed lat żyją swoim życiem, zwłaszcza te najbardziej sensacyjneLudzie zaczynają się nimi na nowo interesować, roztrząsać je w mediach społecznościowych. Ale czy to jest dobre dla zaginionych i ich rodzin? – zastanawia się wiceprezeska ITAKIPodkreśla również, że fundacja nie współpracuje z jasnowidzami, wróżkami i detektywamiWięcej znajdziesz na stronie głównej Błaszkiewicz, Onet: ITAKĘ znają wszyscy. Anna Jurkiewicz: Sięgając pamięcią do początków fundacji, myślę, że to, co wymyśliliśmy 20 lat temu, nie zmieniło się. Tak naprawdę wciąż robimy to samo. Wasza działalność zaczęła się od programu "Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie". To prawda, fundatorzy ITAKI, w tym Wojciech Tochman, Alicja Tomaszewska i ja, spotkaliśmy się na jego planie. Podczas pracy nad "Ktokolwiek widział..." zorientowaliśmy się, że rodziny osób zaginionych są kompletnie pozbawione pomocy. Kończyło się na przyjęciu zgłoszenia przez policję i w zależności od specyfiki zniknięcia, podejmowała pewne działania, choć wtedy nie były tak dobrze zorganizowane jak dzisiaj. Bliscy pozostawali właściwie sami sobie – nie dostawali pomocy prawnej, psychologicznej czy socjalnej. A wiadomo, że zaginięcie dorosłej osoby wiąże się z szeregiem problemów, choćby majątkowych i opieki nad dziećmi, które pozostają że w Polsce za zmarłego można uznać kogoś dopiero po 10 latach od zniknięcia. Postanowiliśmy więc stworzyć grupę, która będzie te rodziny wspierać. Robicie to nieustannie od nadal nasza misja, ale oczywiście świat bardzo się zmienił. Pamiętam, jak na początku działalności kontaktowaliśmy się z policją. Żaden funkcjonariusz nie miał wtedy nawet maila. Dostawaliśmy faksy ze zdjęciami i załamywaliśmy ręce, bo nie dało się ich wykorzystać, tak kiepskiej jakości były. Bliscy zaginionych wysyłali nam listy, a my codziennie chodziliśmy na pocztę, by je odbierać. Mijało trochę czasu, zanim udało nam się opublikować czyjeś zdjęcie w naszej bazie. Kiedyś publikacja wizerunku była trudniejsza. Polacy mogli zobaczyć czyjąś podobiznę w programie "Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie" czy w gazecie. W tej chwili mamy ogromne zasięgi, kontakty i dzięki temu rozpowszechniamy wizerunek o wiele szybciej niż przed laty. No i oczywiście jest facebook. opublikujemy post, on jest udostępniany przez rzeszę ludzi i fala idzie. Dostajemy w ten sposób również informacje zwrotne. Mnóstwo osób przegląda naszą stronę i odzywa się potem w wiadomościach prywatnych. Staramy się weryfikować uzyskaną od nich wiedzę i przekazywać ją do sprawdzenia policji. Na tym nasza rola się kończy. Jakiś czas temu mieliśmy przypadek, który zrobił na mnie ogromne wrażenie. Otóż, w naszej bazie widniało zdjęcie młodego chłopaka, narkomana, który wyjechał za granicę i zerwał kontakt z rodziną. Nie było wiadomo nawet, do jakiego kraju się też: Te osoby zaginęły bez śladu. Widziałeś którąś z nich?Po dwóch latach od jego zniknięcia napisała do nas kobieta, która sfotografowała go przy stacji metra w Paryżu. Siedział tam sobie i zbierał pieniądze. Niesamowite!Autorka wiadomości od razu go poznała, bo był również charakterystyczny. A często problem polega na tym, że są takie osoby, które niczym się nie wyróżniają. Z nim było inaczej, tamta pani nie mogła się pomylić. Oczywiście od razu poinformowaliśmy policję oraz rodzinę. Ojciec zaginionego powiedział, że natychmiast jedzie, chociaż nie znał języka. Obiecał sobie jednak, że zrobi wszystko, by odnaleźć część tekstu pod jak to się skończyło?Niestety, nie udało się... Chłopak spędził przy tamtej stacji trochę czasu, a potem zmienił lokalizację, rozpłynął się w powietrzu. Zatem tego typu historie nie zawsze mają happy end, ale dzięki temu, że zdjęcia zaginionych krążą, przypominamy je i wyciągamy z archiwum Itaki, część spraw można jeszcze kobietę zaginioną na początku istnienia fundacji. Wyjechała do pracy do Włoch i ślad po niej zaginął. Policja prowadziła poszukiwania, ale ich wysiłki nie przyniosły 10 latach rodzina z przyczyn praktycznych uznała ją za zmarłą, choć poprosiła nas, by jej zdjęcie zostało w bazie. I niech sobie pani wyobrazi, że dekadę później dostaliśmy telefon od kobiety z Grecji, która pomagała bezdomnym... Powiedziała nam, że zna zaginioną, że jest ona w złym stanie i praktycznie nie ma z nią kontaktu. Rodzina udała się tam, ale pani nie chciała wrócić do domu. To był jej wybór, ale przynajmniej udało się przywrócić jej to było tak ważne?Bo ta kobieta funkcjonowała jako osoba NN. Gdy poznaliśmy prawdę, wreszcie można było jej pomóc, na tyle, na ile tej pomocy chciała. Prawdopodobieństwo, że po 20 latach coś się wyjaśni wydawałoby się niewielkie, ale jak widać, mamy takie przykłady. Podobnie było ze sprawami kryminalnymi dotyczącymi dwóch kobiet z Pomorza. Dekady zajęło ustalenie policji, że zostały zamordowane przez mężów. Jedna zaginęła, gdy jej córeczka miała zaledwie kilka miesięcy. Ojciec mówił dziewczynce, że mama ją porzuciła i wyjechała za granicę. Zgłosił zniknięcie żony na policji?Oczywiście. W drugim przypadku również tak było. Pan otrzymywał od nas pomoc psychologiczną, brał udział w grupach wsparcia, dzwonił i płakał, a potem okazało się, że zabił odkryli policjanci z Archiwum X, którzy wracają do starych, niewyjaśnionych spraw. Ale rzecz jasna, zakładano, że te kobiety nie żyją. Zawsze brane są pod uwagę różne wersje wydarzeń, w tym właśnie morderstwo. Ilu ludzi znika w Polsce?Co roku na policję zgłaszanych jest ok. 13 tys. zaginięć, ale większość osób wraca do domu, odnajduje się i sprawa się wyjaśnia. Natomiast trwale zaginionych, poszukiwanych od lat, jest około 4 tys. Zajmujemy się wieloma z tych spraw, również kilkunastoma dotyczącymi dzieci. Które teraz przychodzą pani na myśl?Na przykład 9-letniej dziewczynki, Sylwii Iszczyłowicz, która wyszła na spotkanie oazowe do kościoła i nie wróciła. To była bardzo głośna sprawa. Ania Jałowiczor zaginęła po zabawie karnawałowej w szkole. Iwona Wąsik (13-latka, która zaginęła w biały dzień na dużym osiedlu Przyjaźń w Tarnowskich Górach – red.). One wszystkie zniknęły w czasach, kiedy nie było Child Alertu, narzędzia, które jest uruchamiane, w momencie gdy ginie dziecko. W Polsce włączono je po raz pierwszy po porwaniu dziewczynki z ulicy. Odnalazła się cała i zdrowa. To był duży sukces policji, ale jak już mówiłam, wcześniej nie było takich rozwiązań, więc nie wiem, czy dowiemy się, co stało się z innymi lat temu w czasie ferii zimowych zaginęła pewna dziewięciolatka. Mieszkała na wsi i poszła do babci. Domy dzieliły trzy km. Jej mama była przekonana, że tam dotarła, babcia z kolei sądziła, że jest u siebie. Po jakimś czasie zrozumiały, że dziecka nie policję, która przeszukiwała teren z psami, ale bezskutecznie. W pewnym momencie podejrzenia padły na sąsiada. W sprawę zaangażował się również jasnowidz. Podejmowane wysiłki nie przynosiły jednak prawda wyszła w końcu na jaw?Po kilku latach okazało się że dziewczynka się utopiła, idąc do domu babci na skróty. W czasie suszy poziom wody się obniżył i znaleziono dziecięcy szkielet. Mówię o tym, bo pojawiały się różne wersje wydarzeń i rodzina żyła w niepewności. Prawda okazała się straszna, ale mogli w końcu pochować dziecko i zamknąć koszmarny rozdział. Tego chcą wszystkie rodziny zaginionych: poznać prawdę i iść dalej. Zobacz też: Najczęściej zakończenia są szczęśliweDziesiątki z nich mogą na was jedną z najstarszych i najbardziej rozpoznawalnych organizacji pozarządowych w Polsce. Policja informuje, że można się do nas zgłosić, ale wielu ludzi wybiera nasz numer, bo wie o naszym istnieniu. Odzywają się tuż po zaginięciu, choć z wieloma sprawami zostajemy na lata i ten kontakt trwa i z nim coś na kształt przyjaźni?Staramy się trzymać zdrowy dystans, choć na początku nie byliśmy pewnie tak profesjonalni, jak w tej chwili. Prawda jest też taka, że bliscy zaginionych zaprzyjaźniają się i spotykają we własnym gronie, więc stajemy się im mniej potrzebni. Ale zachowujemy pewne standardy, choć oczywiście chętnie rozmawiamy z rodzinami, wysłuchujemy ich, wspieramy. I chronicie, prawda?Sprawy sprzed lat żyją swoim życiem, zwłaszcza te najbardziej sensacyjne. Ludzie zaczynają się nimi na nowo interesować, roztrząsać je w mediach społecznościowych. Ale czy to jest dobre dla zaginionych i ich rodzin?Jedna ze stacji telewizyjnych nagłośniła kiedyś sprawę 21-latki, która szukała swojej mamy. Kobieta zaginęła, gdy miała kilka miesięcy. Wyszła wieczorem do koleżanki przeszyć coś na maszynie i nie wróciła. Córka chciała dowiedzieć się, co się stało i nawiązała współpracę z dziennikarzami. Co prawda powstał świetny reportaż, bo dziewczynie udało się znaleźć jakieś listy mamy w piwnicy, porozmawiać z jej znajomymi, a nawet zobaczyć film ze studniówki. Mnie nie spodobało się jednak to, że skonfrontowano ją na wizji z mężczyzną, który mógł być jej ojcem. Myślę, że to musiał być dla niej ogromny stres, więc miałam mieszane uczucia. Facebook jest pełen podobnych tradycyjne i społecznościowe bywają kluczowe w wyjaśnianiu spraw, ale zdarza się, że celem ich nagłośnienia jest zapewnienie komuś rozrywki, a nie realna grup poświęconych zaginięciom ujawniają intymne szczegóły z życia, piszą, że ktoś jest homoseksualistą albo na coś choruje. My o tym nie mówimy, bo mamy swoje zasady. Poza tym, czemu ma to służyć? Zaspokojeniu ciekawości...Dokładnie. Wspólnie z La Stradą zajmowaliśmy się sprawą nastoletniej dziewczyny, która zakochała się w starszym chłopaku i wyjechała z nim gdzieś za granicę. Jej zdjęcia obiegły sieć, La Strada nawiązała z nią kontakt przez Facebooka i wszystko wskazywało na to, że im zaufa. Później na portalu internetowym ukazał się wywiad z jej matką, która opisała całą historię i to ze szczegółami dotyczącymi problemów osobistych. Dziewczyna przeczytała wywiad i zerwała kontakt, bo poczuła się też: "Mamy trudny czas ze zwalczaniem handlu ludźmi w Polsce"Trudno się jej informacje zawsze zostają i to duży problem. A zdarza się, że zniknięcie jest tylko epizodem, nie wytrzymał napięcia, problemy go przerosły, a potem wrócił do domu, wyjaśnił, co się stało i zaczął od nowa. Oczywiście, usuwamy jego zdjęcie z bazy, ale ono nadal gdzieś krąży – bez naszej zgody i wiedzy. Nie zaprzeczę, że dzięki wsparciu mediów i internautów udaje się odnaleźć wiele osób. Jakiś czas temu zadzwoniła do nas sprzedawczyni z centrum handlowego na Pomorzu. Codziennie widziała tam żebrzącego człowieka, który po zebraniu kilku groszy kupował sobie ciastka. Przypominał jej mężczyznę zaginionego wiele lat wcześniej i choć progresja wiekowa nie była najlepsza, zgłosiła to nam. Przekazaliśmy informację bratu tego pana, a on od razu stwierdził, że to musiał być on. Dodam, że pochodził ze Śląska i miał problemy po urazie głowy w dzieciństwie. Bratu wystarczyła jednak informacja o ciastkach – mówił, że zaginiony uwielbiał słodycze. Przeczucie się sprawdziło. W tym przypadku publikacja wizerunku doprowadziła do szczęśliwego finału, natomiast czasami nie jest tak prosto. Dlaczego?W fundacji mamy zasadę, że nie oceniamy naszych zaginionych. Człowiek ma prawo decydować o sobie, może złożyć oświadczenie na policji, że nie chce kontaktu z rodziną. A bliskim bardzo trudno taki fakt zaakceptować. Na początku bliscy mówią oczywiście, że zależy im wyłącznie na tym, by wiedzieć że wszystko jest w porządku, ale to się zmienia w chwili, gdy ktoś ucina relację, odchodzi z własnej woli. Rodziny zaczynają na nas naciskać, pytają: "A gdzie złożył oświadczenie?", "Czy to na pewno był on?". Nie da się przetłumaczyć...Pamiętam człowieka, który zostawił żonę w dziewiątym miesiącu ciąży i ona była przekonana, że coś mu się stało. Bo przecież było im tak wspaniale, czekali na dziecko, a on wyszedł po papierosy i przepadł. Po jakimś czasie policja znalazła go, tyle że nie chciał mieć z żoną uwierzyła?Nie była w stanie. Mieliśmy też przypadek młodej kobiety, która popełniła mama zidentyfikowała ciało, ale niedługo później zaczęła mieć wątpliwości. W końcu doprowadziła do ekshumacji. Wykonano badania, które potwierdziły, że tak, to była jej córka. A ona nadal nie wierzyła. Chcę zaznaczyć, że nie oceniamy osób, które podjęły decyzję o niekontaktowaniu się, nie oceniamy również rodzin. Nawet kiedy idą do jasnowidzów, chociaż nie polecamy ich usług. Co ciekawe, wielu powołuje się na współpracę z nami. Za każdym razem mnie to bawi, ale jasno zaznaczę, że nie mamy nic wspólnego z jasnowidzami, wróżkami czy detektywami. Wydaje mi się, że to jest dodatkowy, niepotrzebny stres i można wyrządzić komuś że była pani świadkiem takiej sytuacji?Tak, przy zaginięciu pewnego chłopaka – studenta prawa, najzdolniejszego w rodzinie. Łatwo sobie wyobrazić, jaką tragedią było jego zaginięcie. Krewni poszli do jasnowidza, który powiedział im, że został... zamordowany. I to przez kogoś w to uwierzyła, zaczęło się wzajemne oskarżanie i szukanie motywu. Kilka miesięcy później chłopak został... zatrzymany przez policję podczas wyłudzania kredytu w banku. I tyle była warta wizja jasnowidza. Ale ludziom nie można zabronić korzystać z tego typu usług, nawet jeśli to kompletnie irracjonalne. Bo w pewnym momencie zostaje już tylko czekanie i każdy radzi sobie z bólem i niepewnością w inny sposób. Wyobrażam sobie, że w święta liczy się na jakiś Narodzenie zawsze jest trudne dla rodzin, choć zawsze jest nadzieja... Pamiętam historię jednego ze starszych zaginionych, bo zniknął jeszcze w latach 70. Właściwie nie było szans na odnalezienie go, ale po trzech dekadach napisał do nas pracownik domu opieki, że ten pan właśnie zmarł. Przykre było to, że nie mieliśmy komu przekazać tej informacji. Mama zaginionego nie żyła, jego siostra również. Mężczyzna był niepełnosprawny, nie potrafił powiedzieć, jak się nazywa, a znalazł się na drugim końcu Polski...Przykre...Bardzo. Rodziny żyją w zawieszeniu i chciałyby znać prawdę, nawet najgorszą. Zaginięcie jest dla bliskich wielkim problemem, w święta mówią nam, że święta straciły swoją magię, nie cieszą jak kiedyś. To przecież moment, kiedy myśli się jeszcze intensywniej, widząc puste miejsce przy stole. Pod tym linkiem znajdziecie więcej na temat pracy ITAKI oraz poszukiwanych przez nią i wydawczyni Onet KobietaData utworzenia: 20 grudnia 2021, 14:22Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie znajdziecie tutaj.
Każdego dnia, miesiąca i roku na świecie masa ludzi znika w niewyjaśnionych okolicznościach. Część wydarzeń zostaje wyjaśniona, ale niektóre z nich dalej pozostają wielką tajemnicą. Tajemnicze zaginięcia od zawsze wzbudzają dużo emocji. Rodziny często poszukują swoich najbliższych przez całe życie. Ludzie żywią nadzieję, że kiedyś osoba, która zaginęła odnajdzie się, a ich życie wróci na właściwe tory. Niestety, wiele spraw dalej pozostaje niewyjaśnionych, a wokół nich narasta wiele kontrowersji. Czy w grę wchodzą porwania?Osoby, po stracie bliskich, często nie potrafią sobie ułożyć życia po tych tragicznych wydarzeniach. Jak twierdzą niektórzy, kolejne dni bez ich najbliższych, są takie same przez resztę życia, ale czas, który mija od tych wydarzeń, jest według nich skradziony. Czy zagadki tajemniczych zaginięć będzie można w końcu rozwiązać? Przedstawiamy Wam historie zaginionych dzieci, po których ślad zaginął. Niewyjaśnione zaginięcia dzieciMadeleine McCannW maju 2007 roku Madeleine McCann miała trzy latka. Razem z rodzicami pojechała do Portugalii na wakacje. Zatrzymali się w regionie Algrave. Dziewczynka była najstarszym dzieckiem lekarzy Kate i Garry'ego McCannów. Lubiła lalki i sukienki. Miała mnóstwo energii - biegała i pływała. W dniu zaginięcia Madeleine, rodzice dziewczynki poszli na kolacje ze znajomymi. McCannowie twierdzą, że co 30 minut ktoś sprawdzał, co się dzieje w pokoju dziewczynki. Osoba, która później składała zeznania twierdzi, że każda z par była odpowiedzialna za swoje dziecko. W trakcie śledztwa wyszło na jaw, że tylko jedna osoba wstawała od stolika. Kiedy matka Madeleine o 22:00 poszła sprawdzić, czy wszystko dobrze u swojej córki, zauważyła, że łóżko dziewczynki było puste, a okno było otwarte na kilku miesiącach śledztwa, policja nadała status podejrzanych rodzicom Madeleine. Stało się to po tym, jak w pokoju hotelowym i w bagażniku ich auta znaleziono ślady krwi i włosy zaginionej. Podejrzenia wzbudziła także ich podróż do miasteczka oddalonego o 60 km od miejsca, w którym się zatrzymali, zaraz po zaginięciu ich córki. Co ciekawe, wyszkolony pies wyczuł zapach ludzkich zwłok pod łóżkiem w pokoju hotelowym. McCannowie argumentowali to tak, że są lekarzami i z ludzkimi zwłokami mają styczność niemal cały czas. Fot. AFP/EAST NEWS Według byłego szefa policji, który pracował nad tą sprawą, w pokoju hotelowym doszło do nieszczęśliwego wypadku, w którym zginęła dziewczynka. Rodzice próbowali zatuszować jej śmierć i upozorowali 2012 roku pedofil - Raymond Hewlett, który przebywał w momencie zaginięcia dziewczynki w regionie Algrave wyznał, że Madeleine była celem handlarzy ludźmi lub siatki pedofili. Dziewczynka mogła zostać porwana i wywieziona na Ukrainę lub do LeeDwuletnia Katrice Lee zaginęła 28 listopada 1981 roku. Razem z Sharon, matką i ciocią Wendy pojechała na zakupy do pobliskiego wojskowego marketu. Kiedy kobiety wzięły wszystko, co miały kupić ustawiły się w kolejce do kasy. Jednak matka Katrice zapomniała o przekąskach więc postawiła dziewczynkę na podłodze i poszła szukać produktów. Córka Sharon bardzo chciała pobiec za swoja mamą. Ciotka Wendy zgodziła się na to. Jednak kiedy Sharon wróciła z przekąskami, Wendy zauważyła, że nie było obok niej jej córki. Obie kobiety w panice biegały po sklepie i szukały dziecka, ale niestety nie udało się znaleźć małej zostało wznowione w 2000 roku, a także 12 lat później. Okazuje się, że w trakcie trwania całej akcji popełniono wiele błędów. Nie przesłuchano pracowników sklepu, nie poinformowano straży granicznej ani nie podano do informacji publicznej faktu, że dziewczynka ma problemy ze wzrokiem i mówi wyłącznie po angielsku. W kwietniu 2018 roku po raz kolejny powrócono do śledztwa, ale dalej nie wiadomo, co stało się z twierdzą, że ich córka została porwana. Czy uda się odnaleźć zaginioną 38 lat temu Katrice Lee? Dirk Schiller10 marca 1979 roku zaginął trzyletni Dirk Schiller. Heidi i Rolf byli rodzicami Dirka i Silvi. Ostatniego dnia wczasów postanowili zwiedzić Heimkehle, największą jaskinię krasową w ówczesnym NRD. Kiedy już dojechali na miejsce okazało się, że zwiedzanie jaskini jest jeszcze niemożliwe. Na parkingu obok auta Schillerów stał pojazd, w którym siedziała kobieta z mężczyzną. O tym fakcie Heidi przypomniała sobie później. Dirk i Silvia bawili się wspólnie, a ich rodzice poszli do auta przepakować zakupy, które zrobili po drodze do jaskini. Po chwili do rodziców podeszła tylko Silvia, która twierdziła, że Dirk szedł za nią. Chłopca jednak nigdzie nie wezwali policję, która po przyjeździe na miejsce stwierdziła, że chłopiec prawdopodobnie utopił się w rzece. Jednak rodzice nie chcieli w to uwierzyć. Rzeka była zamarznięta, a tafla lodu była tak twarda, że lód nawet nie drgnął. Chłopiec nie mógł wpaść do wody. Po dwóch godzinach przyjechał agent Stasi, pracownik Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego, który krótkiej rozmowie z policją i strażakami oznajmił, że poszukiwania zostają długi czas w sprawie nie działo się nic. Po sześciu miesiącach od zaginięcia syna, do Schillerów przyjechał pracownik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i nie przyniósł im żadnej nowej informacji. Okazało się, że policja nawiązała kontakt z ludźmi, którzy tamtego dnia byli na parkingu, ale para nie chciała rozmawiać z Schillerami. Rodzice zaginionego Dirka nie mogli w to uwierzyć. Dowiedzieli się również, że para, która siedziała w aucie, miała trójkę dzieci. Dlaczego więc nie chcieli pomóc zrozpaczonym rodzicom zaginionego Dirka?W sprawie było bardzo dużo niejasności, a od czasu zaginięcia Dirka minęło już 40 SassenOd zniknięcia ośmioletniej Debory Sassen minęło już 23 lata, a sprawa dalej pozostaje nierozwiązana. Zaginięcie dziecka jest okropnym bólem dla bliskich dziecka. Jednak zniknięcie ośmiolatki z Dusseldorfa pociągnęło za sobą serię innych tragicznych wyszła do szkoły rano. Placówka była oddalona od jej domu zaledwie kilkaset metrów. Ośmiolatka miała wrócić punktualnie po południu. 13 lutego 1996 roku Deborah wyszła razem ze swoją starszą siostrą Anitą do szkoły. Część drogi pokonały wspólnie, ale później się rozdzieliły. Po zajęciach ośmiolatka wyszła z budynku tylnym wyjściem. Zauważyła ją mama innej dziewczynki. Prawdopodobnie Deborah była wtedy widziana ostatni chłopak matki Debory, zaczął się niepokoić, że dziewczynka jeszcze nie wróciła. Przemierzył drogę, którą powinna pokonać Debbie, ale po dziecku nie było śladu. Kiedy Anita wróciła do domu, mężczyzna poinformował ją o zaistniałej sytuacji. Po jakimś czasie matka dziewczynek wróciła do domu i wtedy dowiedziała się, że jej córka zaginęła. Kobieta obdzwoniła innych rodziców i koleżanki ośmiolatki, ale nikt nic nie 1999 roku Anita popełnia samobójstwo. Nie mogła znieść bezsilności i niepewności. Dziewczyna nie wytrzymała psychicznie, a jeszcze bardziej przybił ją fakt, że 10 miesięcy po zaginięciu Debbie, jej matka urodziła Luice. Dagmar, matka zaginionej, nie mogła sobie jednak poradzić z całą sytuacją i odeszła od Jurgena zostawiając mu ich dwie małe córki. Kobieta nie potrafiła znieść wyrzutów sumienia i cierpienia, które pojawiły się po zniknięciu ośmiolatki i śmierci nie została odnaleziona aż do dziś i nikt nie wie, co się stało z dziewczynką po wyjściu ze szkoły. Najbliżsi twierdzą, że została uprowadzona. Etan PatzTwarz tego sześciolatka widział każdy, kto w USA w latach 70. pił mleko. Wizerunek zaginionego chłopca został umieszczony na kartonach. Etan wyszedł z domu do szkoły i już nigdy nie wrócił. To miała być jego pierwsza samodzielna podróż autobusem z Manhattanu. W sprawę zaangażowali się nawet agenci federalni i setki policjantów, ale ślad po chłopcu zaginął. To właśnie wtedy, po raz pierwszy na kartonach z mlekiem, pojawił się wizerunek zaginionego dziecka. Dzięki ojcu Etana, zdjęcie malca zostało umieszczone na kartonach mleka. Stan Patz był fotografem i posiadał fotografie wysokiej jakości. Fot. fot: ASSOCIATED PRESS/East News Po drodze na przystanek znajdował się warsztat, w którym pracował Othoniel Miller, który dzień wcześniej dał chłopcu dolara za pomoc w warsztacie. Mężczyzna został przesłuchany, ale nic nie wskazywało na to, że ma jakiś związek ze sprawą zaginięcia chłopca. W 2012 roku media obiegła informacja, że FBI planuje ponownie przesłuchać Othoniela. Detektywi podejrzewali, że w warsztacie mogły się znajdować szczątki Etana. Technicy weszli do warsztatu i zaczęli burzyć część ścian i rozkopywać podłogę. Znaleźli tam ślady podejrzanym był Pedro Hernandez, który pracował w miejskim sklepiku w momencie zaginięcia chłopca. Mężczyznę aresztowano, ponieważ opowiadał on o zbrodni swoim bliskim. Jeden z członków rodziny nie wytrzymał i doniósł na mężczyznę. Pedro prawdopodobnie zwabił chłopca do swojego sklepiku, obiecując mu słodki napój. Ostatecznie miał udusić dziecko w piwnicy, a zwłoki owinąć folią i porzucić w kartonie w jednej z nowojorskich uliczek. Mężczyzna został skazany, ale w sprawie jest dalej wiele niejasności i nie ma pewności, że to właśnie Pedro Hermandez zamordował Etana Patza. Fot. fot: ASSOCIATED PRESS/East News Zobacz także: >>Kim są dzieci z czarnymi oczami? Przerażająca miejska legenda<<
Tylko w minionym tygodniu w Trójmieście doszło do dwóch zaginięć nastoletnich osób. Szczęśliwie, udało się oboje odnaleźć. Są cali i zdrowi. Niemniej coraz częściej pojawia się następujący schemat: młodzi ludzie oddalają się z domu, zostawiając informacje o samobójczych planach. "To wołanie o pomoc" – podkreślają poszukiwały 18-letniej dziewczyny z Trójmiasta. Ze zgłoszenia wynikało, że nastolatka może chcieć targnąć się na swoje życie. Szczęśliwie udało się ją odnaleźć całą i zdrową. Podobnie szczęśliwie zakończyły się poszukiwania 12-letniego chłopca z Pomorza. Ratunek dla dzieci z problemami psychiatrycznymiJest to dość wyraźny mechanizm wskazujący na poszukiwanie pomocy przez zmagających się z problemami nastolatków. - To swego rodzaju wołanie o pomoc – przyznaje dr Andrzej Gawliński, suicydolog. - Wiele informacji wskazuje, że znaczny odsetek młodzież jest w złej kondycji psychicznej. Jest to skutek pandemii, jednak nie jedyny. Być może jest to mylne wrażenie, ale medialne doniesienia wskazują, że przypadków zaginięć młodzieży jest coraz policyjnych statystyk każdego roku w Polsce ginie od 17 do 20 tysięcy osób. Giną ludzie w każdym wieku, z każdej grupy społecznej, zawodowej, mieszkańcy miast i wsi zarówno w Polsce, jak i za granicą. Można przyjąć, że od 2000 r. ogółem zgłoszono prawie 400 tys. osób zaginionych. Zdecydowaną większość udaje się odnaleźć. Dotyczy to także dzieci i młodzieży, które uciekły z domu. Kolejki NFZ do psychiatry Dziecięcego w woj. pomorskim- Nastolatki funkcjonują inaczej niż dorośli, często nie potrafią jeszcze komunikować swoich potrzeb i odczuć. Uciekając z domu chcą zwrócić na siebie uwagę, wołają o pomoc. Rodzice często nie rozumieją, że nastolatkowie poddawani są w dzisiejszych czasach niesamowitej presji – płynącej z internetu, mediów, szkoły a także ze strony rówieśników – czytamy w jednym z poradników Fundacji Itaka, poszukującej zaginionych ( okazji tzw. „gigantów” pojawiają się sygnały o możliwych próbach samobójczych. Nie musi być to związane jedynie z nastolatkami - przedstawiciele Poszukiwawczego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego z Gdyni, przy okazji niedawno obchodzonego Światowego Dnia Zapobiegania Samobójstwom przyznali, że „część zadań poszukiwawczych związana jest z próbami samobójczymi”. Epidemia już nie tylko koronawirusa. Co czwarta śmierć wśród 20-latków to samobójstwoW minionym roku w całej Polsce samobójstwo popełniło 106 osób w przedziale wiekowym 13-18 lat. To mniej niż w roku 2017 (115 przypadków skutecznych samobójstw), ale więcej niż w roku 2018 i 2019. Gdańska KWP odnotowała w statystykach z 2020 r. pięć skutecznych samobójstw w grupie wiekowej 13-18 lat (tyle samo w roku 2019, 7 w 2018 i 6 w 2017). O ile, wg statystyk policyjnych, liczba samobójstw w latach 2013-2020 zmniejszyła się (o 26 proc.) to znacznie wzrosła liczba ich prób. W 2013 r. osoby z grupy wiekowej 13-18 lat podjęły 348 prób samobójczych, podczas gdy w 2020 r. – 814. Marta Makara-Studzińska z Zakładu Psychologii Stosowanej Uniwersytetu Medycznego w Lublinie przeanalizowała powody targnięcia się na swoje życie na podstawie badań stu niedoszłych nastoletnich samobójców. Są wśród nich problemy w rodzinie, w środowisku rówieśniczym, niepowodzenia w szkole, a także w związkach, poczucie osamotnienia. Próby samobójcze bardzo często poprzedzały zdarzenia traumatyczne w rodzinie i wśród rówieśników. Makara-Studzińska wskazała także, że badani cierpieli na depresję w skali umiarkowanej i znacznej. Wzrosła liczba samobójstw wśród młodych osóbGłówny Inspektorat Sanitarny przygotował „instrukcję” dla osób, którym ktoś zwierzył się ze swoich planów popełnienia samobójstwa. „Porozmawiaj o tym, nie okazuj zdziwienia i zaskoczenia, nie oceniaj i nie dawaj rad. Znajdź czas na rozmowę, okaż zainteresowanie, gotowość do słuchania. Poszukaj pomocy specjalistów” - brzmią porady służyć mogą: Antydepresyjny Telefon Zaufania Fundacji Itaka (22 484 88 01), Ośrodek Interwencji Kryzysowej w Gdyni (tel. 586 222 222), Miejski System Interwencji Kryzysowej w Gdańsku (58 511 01 21, 58 511 01 22), Gdański Ośrodek Pomocy Psychologicznej dla Dzieci i Młodzieży (tel. 58 347 89 30). Depresja w pandemii. Te zachowania powinny wzbudzić Twoją czujność! [lista] Zaginione dzieci: Rodziny wciąż czekają na jakiekolwiek wieś... Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera
25 maja obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Dziecka Zaginionego. Datę tę poświęcono pamięci zaginionych i nigdy nie odnalezionych pociech oraz solidarności z ich rodzinami. Z tego względu Izabela Jezierska-Świergiel, czyli dyrektor działu PR i fundraisingu Fundacji Itaka, a także konsultantka serialu "Nieobecni", opowiedziała o skali tego problemu w Dzień Dziecka Zaginionego obchodzony jest w krajach Unii Europejskiej od 2001 roku. To święto ma pokazywać solidarność z rodzinami, których pociechy zniknęły bez śladu, a także służyć budowaniu systemów ostrzegania o zaginięciu najmłodszych oraz upowszechnianiu wiedzy na temat przyczyn i konsekwencji ich wpływa na rozwój dziecka? Jak wspomagać rozwój ruchowy malucha? Dzień Dobry TVNTo nie jest rzadkie zjawisko. Według danych każdego roku tylko w samej Unii Europejskiej zgłaszanych jest kilkaset tysięcy zaginięć dzieci. Choć zdecydowana większość z nich się odnajduje, to w policyjnych bazach osób zaginionych figurują również sprawy zaginięć do dziś nierozwiązane. W samym 2020 roku Policja przyjęła 2016 zgłoszeń zaginięć osób poniżej 18 roku życia, z czego 552 dzieci miało mniej niż 13 lat. - Każdego roku ta liczba jest inna. W tym roku, przy całej liczbie 13 tys. osób zaginionych - na myśli mam rok 2021, za który mamy statystyki - około 2 tys. osób, to są osoby poniżej 18. roku życia. Musimy pamiętać, że dzieci to nie tylko małe dzieci, jak nam się wydaje, ale to są też nastolatki - mówiła Izabela zaginięć w serialu "Nieobecni"W serialu "Nieobecni" pokazane są historie osób i rodzin, którym zaginęli najbliżsi. W drugim sezonie w matkę, której córka zniknęła bez śladu, wciela się Danuta Stenka. Jak stwierdziła dyrektor działu PR i fundraisingu Fundacji Itaka, ta rola "pokazuje bardzo wyraźnie, jak wygląda życie rodzica - w tym wypadku - po zaginięciu bliskiej osoby. Zaginięcie dziecka jest niezwykłą traumą i nie wyobrażam sobie, żeby można było przejść nad tym do porządku dziennego".- Oglądając grę aktorską pani Stenki cały czas towarzyszy mi myśl, że rzeczywiście tak to wygląda. (...) To ciągłe czekanie. Właściwie każdy sygnał, każdy impuls, który się pojawia, daje nową nadzieję. (...) To są niezwykle traumatyczne doświadczenia i musimy zdawać sobie z tego sprawę. Zaginięcie - czy to dziecka, czy osoby dorosłej - jest szokiem dla całego otoczenia, natomiast zaginięcie dziecka jest szokiem dla rodzica i jest związany z głęboką żałobą, która nigdy nie jest domknięta. Nie ma miejsca, gdzie rodzic może pójść położyć kwiaty czy zapalić znicz i ciągle czeka - dodała Izabela możecie obejrzeć pozostałą część rozmowy:Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji na Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. także: 30 lat doświadczenia Od 2014 roku z misją w Ukrainie, z biurem pomocowym w Kijowie Opiera się na 4 zasadach: humanitaryzmu, bezstronności, neutralności i niezależności Regularnie publikuje raporty finansowe ze swoich działań Autor:Sabina ZiębaŹródło zdjęcia głównego: Welcome to buy my photos/Getty Images
Zaginieni w Niemczech: Zaginął w Niemczech Patryk Walkowski. Od 12 lipca telefon zaginionego jest wyłączony. Zrozpaczona rodzina prosi o pomoc. Zaginął w Niemczech Patryk Walkowski 39-letni Patryk Walkowski jest mieszkańcem Przemyśla. 21 czerwca 2022 r. wyjechał do Niemiec w celu podjęcia tam pracy. Zatrzymał się w miejscowości Wiesbaden. >> Przeczytaj także inne artykuły o zaginionych Polakach w Niemczech Ostatni kontakt telefoniczny z bliskimi był dnia 12 lipca 2022 r. o godzinie Następnie o godzinie telefon Patryka był już wyłączony. Bliscy bardzo się martwią, minęło już wiele dni, a mężczyzna nie daje żadnego znaku. Rodzina dostała wiadomość, że Patryk był widziany w Wiesbaden na Placu Deutsche Einheit. Rysopis zaginionego Zaginiony ma 180cm wzrostu, szczupłą budowę ciała, zielone oczy oraz krótkie, szpakowate włosy. >>> Zaginął w Niemczech polski kierowca firmy transportowej. Rodzina prosi o pomoc Znakiem szczególnym są tatuaże. Mężczyzna miał rwę kulszową, lekko kulał na nogę. Jeśli ktokolwiek widział zaginionego, lub zna miejsce jego pobytu prosimy o kontakt z policją pod nr tel 47 823 33 10 lub nr alarmowym 112. Można również napisać bezpośrednio do strony SOS Zaginięcia Anonimowość gwarantowana! Polacy zaginieni za granicą: Coraz więcej rodaków znika za granicą bez śladu Co roku Policja odnotowuje około 17 tysięcy zaginięć Polaków w Polsce i za granicą. Szuka ich rodzina, policja oraz fundacja ITAKA. – Często przyczyną zaginięć Polaków za granicą jest utrata pracy, która doprowadza do tego, że ludzie trafiają na ulicę, brak dochodów doprowadza do utraty możliwości kontaktu z rodziną i koło się zamyka – mówią w rozmowie z wolontariuszki z strony SOS Zaginięcia. Czytaj dalej>> źródło: SOS Zaginięcia,
fala zaginięć w polsce